NIE BÓJMY SIĘ BYĆ NIEDOSKONALI

Człowiek jest jak trzcina – najsłabsza rzecz w naturze, ale to trzcina myśląca. Blaise Pascal

Mój kolega redakcyjny rozpoczyna ciekawy cykl historyczny poświęcony naszej urzędniczej sądowej (nie)doli. Ja natomiast od czasu do czasu (tak przy okazji świątecznej, nie częściej) przytoczę starą powiastkę. I nie martwcie się, nie zamierzam zostać ani sądowym, ani związkowym kaznodzieją.

Pewna stara chińska kobieta miała dwa dzbany. Każdego ranka umieszczała oba dzbany po dwóch stronach deseczki, którą umieszczała na swoich ramionach, a następnie udawała się z nimi do źródełka, by przynieść wodę. Jeden z dzbanów miał jednak pęknięcie. Zawsze, gdy kobieta wracała do domu, pod koniec drogi pęknięty dzban był już do połowy pusty.

Trwało to dwa lata. Cały dzban był z siebie bardzo dumny, że mógł wykonywać należycie swoje zadanie. Za to biedne, pęknięte naczynie paliło się ze wstydu za swoją niedoskonałość. Czuło się gorsze ze względu na swoje pęknięcie i było mu przykro, że nie wykonuje właściwie swojego zadania. Po dwóch latach, pełnych bólu i upokorzenia, pęknięty dzban odezwał się w końcu do staruszki:

– Tak bardzo mi przykro… Tak bardzo mi przykro, że przez moją niedoskonałość wycieka po drodze tyle wody. Przepraszam…
Na to staruszka z uśmiechem odpowiedziała:
– Mój drogi dzbanie… Czy zauważyłeś, że po Twojej stronie drogi rosną kwiaty? Znam Twoją wadę i dlatego zasiałam po Twojej stronie drogi te wszystkie kwiaty, które widzisz. A Ty, nawet o tym nie wiedząc, każdego dnia podlewałeś je, zapewniając im wodę niezbędną do życia. Już dwa lata te kwiaty przystrajają mi całą drogę od mego domu aż do potoku. Gdyby nie Ty i Twoje pęknięcie, nie byłoby tu tego piękna.

Każdy z nas ma swoje wady i zalety. Doskonałość, jeśli istnieje, to tylko w baśniach. Powinniśmy przynajmniej starać się przyjmować ludzi takimi, jakimi są, bo i wady, i zalety powodują, że każdy człowiek jest indywidualną osobowością, jest bardziej interesujący i wartościowy. Niska samoocena lub brak poczucia własnej wartości to brak przyznania, że człowiek jest bezcenny, niepowtarzalny i zasługuję na szacunek. Zamiast marudzić, poddawać się i zadręczać się negatywnymi myślami typu „jestem do niczego”, warto pomyśleć o tych pęknięciach, jak o źródle swoich nowych możliwości. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że przy takim obciążeniu, jakie nam „zgotowano” od kilku dobrych lat w sądownictwie, nie ma możliwości, żeby nie wkradł się w naszą pracę jakiś chochlik. Chochlik bywa złośliwy, ale my wcale złośliwie nie popełniamy błędów. Wynika to przede wszystkim z przeciążenia, stresu, prędkości, braku „czterech rąk”, „kilku półkul mózgowych” et cetera. Starajmy się zachowywać równowagę w naszym życiu, czego i Wam, i sobie w Nowym Roku szczerze życzę, bo nie tylko sądem człowiek żyje, a zdawanie sobie sprawy ze swojej niedoskonałości świadczy tylko o zdrowym podejściu do otaczającego nas świata.